środa, 30 października 2013

Witam serdecznie!

I właśnie dziś, 30 października narodził się mój kolejny blog.
Nie mam pojęcia jak długo tu zostanę, jak potoczy się ta historia, ale po raz kolejny musiałam..
Musiałam, bo nie potrafię przejść obojętnie obok tego, że mimo iż napisałam kilka blogów
żaden nie został poświęcony zawodnikowi od którego zaczęło się moje "siatkarskie życie".
I tak oto dziś w przypływie chwili postanowiłam nie zwlekać dłużej i zacząć moją nową przygodę
z opowiadaniem o Łukaszu Żygadle.
Postaram się Was zaciekawić i sprawić, że chętnie będziecie tu wracać.
Sama czytam w wolnych chwilach blogi i natknęłam się już prawie na wszystko, od kompletnych bzdur
po naprawdę dobre prace, których im autorkom życzyłabym by zajęły się pisaniem zawodowo.
Jaką grupę blogerek reprezentuje ja? Możecie się przekonać czytając moje poprzednie opowiadanie, które
obecnie jest jeszcze w "toku". Myślę, że mimo wszystko nie reprezentuje osób, które piszą rzeczy niedorzeczne (mam tu na myśli opisanie spotkania z siatkarzem, a na drugi dzień on już jest zakochany w dziewczynie, którą spotkał), wybaczcie, ale jak dla mnie to jednak jest naprawdę mocne naginanie nawet fikcji, ale jednak.
Nie przedłużając dłużej, zapraszam do czytania.

Ps. Pierwszy rozdział już niebawem :)

3 komentarze:

  1. Jest Łukasz, jestem i ja. Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadania są mega i zawsze będę je czytać :) Myślę, że grono czytających powiększy się znacznie. To z niecierpliwością wyczekuje na kolejnego posta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Yuuuuupi;) cieszę się niezmiernie, choć Łukasza jakoś specjalnie nie "kocham", kocham Twoje opowiadania, więc bd czytać;) aaa i zgadzam się z Tobą w zupełności, jeśli chodzi o niektóre blogi o siatkarzach, sama się natknęłam na parę takich, gdzie od razu wielka miłość haha śmiech na sali :)

    OdpowiedzUsuń