poniedziałek, 24 marca 2014

O-sta-tni! O-sta-tni! O-sta-tni!

Leże na łóżku i oglądam album ze zdjęciami. Wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą. Tęsknię za dniami, które minęły jednak staram się z optymizmem patrzeć w przyszłość, nauczył mnie tego mój narzeczony. Patrzę na pierścionek lśniący na serdecznym palcu i uśmiecham się lekko. Mój wzrok pada na zdjęcie ze stycznia. Kręcę z niedowierzaniem głową, myśląc o tym ile czasu minęło od tamtego momentu, kiedy Łukasz bawił się z małym Bartkiem. Właściwie to ten mały szkrab stał się naszym początkiem. Opiekując się nim oboje odnaleźliśmy w sobie cechy, które sprawiły, że zapragnęliśmy stworzyć własną rodzinę. Na kolejnej stronie widzę zdjęcia z naszych wieczorów spędzanych razem. To były piękne godziny i noce. Rumienie się lekko na wspomnienie pierwszej nocy razem, a moja tęsknota staje się jeszcze większa. Przewracam stronę i wracam do dnia ogromnej radości. Dnia na który czekała cała siatkarska Polska. Ogłoszenie, kto ma się znaleźć w reprezentacji.
Łukasz wiedział tydzień przede mną czy w kadrze jest miejsce dla niego, ale o niczym mi nie powiedział. Wyjechał wtedy na ostatnie kontrolne badania do Włoch zostawiając mnie samą z niecierpliwością, strachem i złym samopoczuciem. Błagałam go, żeby mi powiedział, ale nie ugiął się, a z tonu jego głosu nie potrafiłam nic odgadnąć. Był świetnym aktorem, kiedy sytuacja tego wymagała. Dopiero w ten szczególny dzień wrócił i oznajmił mi, że niedługo wyjeżdża, bo czeka go zgrupowanie. Razem cieszyliśmy się tańcząc po całym salonie. Gdy zmęczenie dało o sobie znać wygodnie ułożyliśmy się na kanapie, a ja tłumaczyłam Łukaszowi, że inaczej być nie mogło. Ten czas i praca, które poświęcił na powrót na boisko musiały dać rezultat. Moja radość nie trwała jednak długo. Po niecałym tygodniu Łukasza już nie było. Przyszedł dla nas najtrudniejszy czas. Czas rozłąki i tęsknoty. Rozgrywający musiał skupić się na swojej pracy, więc to, że nie ma mnie obok nie przeszkadzało mu tak bardzo jak mnie. Dopiero przed Ligą światową dostaliśmy 2 dni dla siebie. Pojechałam do Łodzi by Łukasz jak najmniej czasu stracił na dojazd do mnie. Nie potrafiliśmy oderwać się od siebie. Każdą minutę spędzaliśmy razem, wiedząc, że kolejny wspólny czas będzie jeszcze krótszy. W końcu zaraz po lidze trzeba było zabrać się za poważne treningi do mistrzostw świata.
Obracam stronę i widzę na fotografiach siebie i Anie. Wszystkie mecze Ligii światowej w Polsce były dla mnie ogromnym przeżyciem. Do tej pory byłam po prostu kibicem, kochającym całym sercem swoją drużynę, ale tylko kibicem. W tym roku stałam się kimś więcej.
Ostatnie zdjęcie na karcie albumu przedstawia mnie z Łukaszem przed płytą Stadionu Narodowego. Godziny meczu były dla mnie katorgą. Ani nie było ze mną, przez co denerwowałam się jeszcze bardziej. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z rozgrywającym, ale musiałam poczekać do końca spotkania. Mimo fantastycznej atmosfery nie byłam w stanie uspokoić swoich nerwów. Gdy tylko po wygranym meczu siatkarze zaczęli się rozciągać jak na szpilkach czekałam, aż Łukasz do mnie podejdzie.
- Podobało ci się? - zapytał łapiąc mnie za ręce.
- Było magicznie... - uśmiechnęłam się blado.
- Porozmawiamy w hotelu dobrze? Na razie mam jeszcze parę spraw. - pocałował mnie jak zwykle w czoło i już miał odchodzić.
- Łukasz zaczekaj. - pisnęłam, bo nie potrafiłam pozbyć się guli rosnącej w gardle.
- Tak? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Muszę ci coś powiedzieć...-przełknęłam głośno ślinę.
Rozgrywający skupił na mnie swój wzrok unosząc brwi. Pociągnął mnie trochę dalej od band tak, że prawie staliśmy na boisku. Wciągnęłam mocno powietrze by zaraz na jednym wydechu powiedzieć
- Jestem w ciąży.
Przez twarz Łukasza przebiegły szok i niedowierzanie.
- Jak to?
- To 3 miesiąc. - dodałam ciszej.
- Naprawdę jesteś w ciąży?
- Tak. - odpowiedziałam bliska płaczu, bo nie wiedziałam co myśli mój chłopak.
Nie zdążyłam jednak uronić ani jednej łzy, bo siatkarz złapał mnie w pasie i zaczął okręcać dookoła. Ludzie patrzyli na nas ciekawie i dopiero kiedy podszedł do nas jeden z dziennikarzy Łukasz postawił mnie na ziemi i do kamery krzyknął, że zostanie tatą. Posypały się głośne brawa, a ja zostałam obdarowana gorącym pocałunkiem. Długo jeszcze odbieraliśmy gratulacje nie tylko na hali ale i w hotelu.
Kolejne zdjęcie jest z naszych zaręczyn. Po meczu z Argentyną Łukasz wyszedł na środek z mikrofonem i po prostu zapytał mnie czy zostanę jego żoną. Na chwilę zapanowała cisza, a obok mnie pojawił się Krzysiu Ignaczak z mikrofonem, który wyciągnął w moją stronę. Wszyscy czekali na to co powiem i gdy głośno i pewnie odpowiedziałam TAK wszyscy zgromadzeni w Hali Stulecia zaczęli bić brawo. Kiedy rozgrywający zakładał mi na palce pierścionek nie potrafiłam powstrzymać łez.
Z łzą kręcącą się w oku zamykam album i odkładam go na stolik obok łóżka. Wstaje i wędruje na dół do kuchni. Nadal nie potrafię się przyzwyczaić do nowego domu, ale powoli zaczyna mi się tu podobać. Rzeszów mimo, że jest drugim końcem polski podbił moje serce. Rzadko spotykam się z Anią i Wojtkiem i jeszcze rzadziej z Olą i Bartusiem, ale wiem, że tak musi być. Zaczęłam nowy rozdział życia i nie mogę się już cofnąć.
Stawiam wodę na herbatę i słyszę jak otwierają się drzwi. Zaglądam do przedpokoju i widzę Łukasza zdejmującego kurtkę. To nasze pierwsze dni w stolicy Podkarpacia oraz rozgrywającego w Asseco Resovii. Siatkarz znów musi nauczyć się mieszkać i pracować w Polce, ale wiem, że da radę. Teraz ma dla kogo.
- Jak tam trening?
- Jest wycisk. - uśmiecha się i podchodzi do mnie - Jak się czuje mamusia i nasza dzidzia? - kładzie na moim brzuchu dłoń i czule go gładzi.
- Bywało lepiej. - uśmiecham się blado i ciągnę go by usiadł ze mną w kuchni.

Pół roku później

Leżę zmęczona w szpitalnym łóżku u swojego boku tuląc małego Grzesia. Mimo zmęczenia czuje się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Łukasz siedzi na krześle obok i widzę, że to wszystko chyba nie zupełnie jeszcze do niego dociera. Wpatruje się w nas jak w obrazek, ale jego twarz nadal jest trochę blada.
- Chcesz go potrzymać? - szepcze w jego stronę.
Jego oczy lekko się powiększają i widzę w nich panikę.
- Boje się, że go upuszczę. - kręci głową.
Uśmiecham się lekko i całuje maleństwo w czółko.
- Dobrze, to może jutro?
- Tak jutro, obiecuję.- mówi cicho, zaglądając na swojego synka.
Po chwili przychodzi pielęgniarka, która zabiera naszą pociechę, a mi każe odpoczywać. Gdyby nie to, że jest już po 22 nie zgodziłabym się na to, by choć przez chwilę dłużej potrzymać w ramionach swoje dziecko.
Również Łukasz musi już wychodzić, więc żegna mnie gorącym pocałunkiem i obiecuje, że jutro przyjdzie od razu po porannym treningu, a nawet postara się wybłagać Kowala by puścił go szybciej.
Rano, zaraz po karmieniu Grześ znów jest zabrany, więc czas do przyjścia siatkarza dłuży mi się okropnie. Zasypiam i dopiero gdy słyszę, że do sali ktoś wchodzi otwieram oczy i widzę Łukasza z małym na rękach.
- Popatrz kto się obudził - szepce do chłopca - najpiękniejsza pani na świecie. - po czym unosi wzrok i spogląda na mnie - Tak jak obiecałem. - teraz zwraca się do mnie, a jego głos drży z przejęcia.
Uśmiecham się szeroko i biorę od niego maleństwo.
- Wiesz Grzesiu, mamusia jest najszczęśliwszą kobietą na ziemi mając takich dwóch panów tylko dla siebie. - całuje go w rączkę i spoglądam na Łukasza.
- Kocham was. - mówi tym swoim cudownym głosem, a mi nie trzeba nic więcej niż poczucie, że jest obok.

****************************
Ta dam! Tak oto kończymy tę historię :) 
Nawet nie wiem co Wam powiedzieć na koniec ;p
Może w niektórych miejscach trochę za bardzo przekolorowałam
to opowiadanie, ale już nic na to nie poradzę ;) Gdyby jednak to kogoś
dotknęło, to przepraszam. Mi się w miarę podoba.
Żegnam się z moim kochanym Łukaszem mając nadzieję, na to, że 
faktycznie do kadry trafi, w końcu przecież pojawiła się bardzo obiecująca
wiadomość, a mianowicie taka, że Ziomek jest gotowy do gry :D
Będę za nim tęsknić, oczywiście w tym opowiadaniu, a z tego miejsca zapraszam
na drygą historię.
Trzymajcie się! :)
PS. Apel do tych, którzy czytali, a nie komentowali:
Zostawcie coś po sobie teraz, miło będzie zobaczyć trochę więcej komentarzy ;)

9 komentarzy:

  1. Cu-do-wny! Cu-do-wny! Cu-do-wny! Jest przepięknie! Kurde....aż nie wiem co napisać ;) Dziękuję za każdy rozdział i każdą chwilę, którą poświęciłaś na pisanie dla nas. Zakończenie jest takie jakie sobie marzyłam, chociaż w Twoim wydaniu o niebo lepsze. Taki mały Grzesiu i Łukasz to spełnienie najskrytszych marzeń :D Ziomek w Resovii? Jak najbardziej! I Ania z Wojtkiem jest, także wszystko poszło po mojej podobnej myśli ;) Opowiadanie było najlepsze z najlepszych i magiczne! Barkuje mi przymiotników do opisanie tego wszystkiego. Ty i tak wiesz co o tym sądzie :) Nie umiem ubrać tego w słowa, przepraszam ;) Ogólnie to taki strasznie zwruszający był ten post ;) A takie u Ciebie uwielbiam! To chyba wszystko co chce Ci powiedzieć ;) nNa koniec deklaruje, że następnego bloga czytam również ;) Pozdrawiam już ostatni raz pod tą historią ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo baardzo kolorowo, ale i tak mi się podobało;) Pisz dalej! Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ! Szkoda że koniec . Mam nadzieję że kiedyś powrócisz do nas :) :) Ta historia była piękna.
    Pozdrawiam a w wolnych chwilach zapraszam do mnie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda,że już koniec :( Nie wiem co napisać po prostu super :) Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana! Ty doskonale wiesz,że ja twojego bloga czytałam bodajże od 5 rozdziału? Nieważne :) Coś koło tego :) Bardzo cieszy mnie to zakończenie :) Podoba mi się rodzina, którą stworzył Ziomek z Weroniką :) Teraz został mi twój blog o Penchevie : ) Który będę czytała z wielkim zapałem :) I muszę Ci powiedzieć, że te zakończenie zrobiłaś dość niespodziewanie :) Myślałam, że będzie jeszcze kilka rozdziałów : ) Ale to już nie istotne :) Ważne, że Weronika i Łukasz są szczęśliwi razem :)
    Teraz trochę spamu :P Pragnę Cię zaprosić do mnie na 2 rozdział o Krzysiu Lijewskim choć zrozumiem jeśli to nie będzie twoja bajka :)
    jedna-historia-tysiace-ulic-i-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że już koniec :( Ale blog był świetny !!

    OdpowiedzUsuń
  7. I co ja mam napisać, kiedy tak zupełnie niespodziewanie okazuje się, że to już koniec tej pięknej historii? Chyba tylko mogę ci za nią podziękować. Zakończenie, tak jak całe opowiadanie, pełne ciepła, miłości i ludzkiej serdeczności. Ile bym dała, żeby ta historia sprawdziła się w rzeczywistości i Ziomek dostał powołanie.
    Będę tęsknić za tym opowiadaniem, za Weroniką, za Łukaszem, za Anią, Wojtkiem, nawet małym Bartusiem, który pojawił się na chwilę, ale odegrał bardzo ważną rolę.
    Jeszcze raz dziękuję Ci za tę historię i życzę dużo weny i cierpliwości przy pisaniu kolejnej.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    Lorin |please-stop-us|

    OdpowiedzUsuń
  8. hej, zaczęłam pisać opowiadanie ,byłoby miło gdybyś wpadła milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl
    p.s informuj mnie o rozdziałach u mnie ,ja na pewno będę wpadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Minęło 1,5 miesiąca. Przeczytałam wszystko, mimo tego, że Łukasz nie należy do moich ulubieńców. Ostatni rozdział czytałam z uśmiechem na twarzy. Piękne opowiadanie, dziękuję Ci za nie c:

    OdpowiedzUsuń