poniedziałek, 25 listopada 2013

"Nic nie może przecież wiecznie trwać, za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić" 2

Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka, a Łukasz za mną. Zdjęliśmy kurtki, czapki i szaliki, które odwiesiłam na wieszaki i zaprosiłam siatkarza do kuchni.
- Zrobię herbatę, a ty usiądź sobie wygodnie.
- Ładne mieszkanie- Łukasz rozglądał się chwilę po wnętrzu i dopiero usiadł przy stole.
Po kilku minutach postawiłam przed nim kubek z gorącą herbatą i ze swoim usiadłam naprzeciw niego.
- Dziękuję- uśmiechnął się do mnie leciutko, a w kącikach jego oczu pojawiły się zmarszczki, które sprawiały, że wyglądał jeszcze bardziej cząrująco.
Wzruszyłam lekko ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie ma o czym mówić. Upiłam łyk i czekałam aż się odezwie. Jednak Łukasz znów był myślami gdzie indziej. Uśmiech znikł, jednak zmarszczki, które pojawiły się na jego czole wskazywały na to, że myślał o czymś co wcale nie sprawiało mu przyjemności. Nie chciałam pytać, jeśli miał mi coś powiedzieć musiał być pewny, że tego chce. Może nagle zrozumiał, że pomysł rozmowy ze mną nie jest dobry.
- Łukasz..
Po kilku sekundach spojrzał na mnie.
- Pamiętaj, że wszystko co mi mówisz zawsze pozostanie tylko pomiędzy nami. Nigdy nie byłabym w stanie powtórzyć chociaż jednego słowa komuś innemu.
Rozgrywający napił się, rozejrzał po kuchni i zatrzymał swój wzrok na mnie.
- Myślisz, że ci nie ufam?- zapytał z rezygnacją.
Kiwnęłam głową.
- Myślałem, że jeśli ci powiem poczuje się lepiej. Miałem nadzieję, że nie będziesz mnie osądzać, ale teraz myślę, że nie mam prawa zarzucać cie moimi problemami. I tu nie chodzi o kwestię zaufania. Mimo, że prawie cie nie znam czuję, że mogę powiedzieć ci więcej niż innym, ale nie powinienem. To moje życie i sam muszę sobie radzić- westchnął.
- Ale ja chce ci pomóc, pozwól mi...- usłyszeliśmy szczęk otwieranych drzwi.
Siatkarz spojrzał na mnie niepewnie, trochę jakby z wyrzutem.
- Nie mówiłaś, że mieszkasz z kimś.
Już chciałam mu wyjaśnić kto jest tym kimś, ale moja współlokatorka mnie ubiegła.
- Werka! Zrobiłaś coś na obiad?- krzyknęła z przedpokoju, a ja obserwowałam jak zmienia się twarz Łukasza. Jeszcze przed chwilą miał zaciętą miną, a teraz kąciki jego ust uniosły się do góry.
- Ania mamy gościa- powiedziałam rozbawiona.
Blondynka po chwili pojawiła się w wejściu do kuchni i już miała coś odpowiedzieć, ale kiedy zauważyła Ziomka stanęła jak wryta z otwartą buzią. Szybko się jednak zreflektowała, przeczesała nerwowo krótkie włosy i uśmiechnęła zawstydzona.
- Dobry wieczór- pierwszy odezwał się Łukasz, uśmiechając szeroko.
- Dobry wieczór- odpowiedziała cicho blondynka.
- Aniu to jest Łukasz- wskazałam na siatkarza- Łukasz to Ania, moja współlokatorka- pokazałam na dziewczynę.
Ziomek wstał i uścisnął jej dłoń a Anka wydusiła krótkie ''miło mi''.
Ledwie powstrzymywałam śmiech patrząc na tą scenę, bo do tej pory jeszcze nigdy nie widziałam blondynki tak zawstydzonej i cichej. Zazwyczaj był to wulkan energii, bardzo głośny i wszechobecny, a przy rozgrywającym zmieniła się w szarą myszkę.
- To ja wam nie będę przeszkadzać, skoczę na miasto coś zjeść- spojrzała na mnie trochę zdezorientowana.
- Nie musisz, ja będę się już zbierać- odpowiedział szybko Łukasz.
- Nie musi pan... to znaczy nie musisz- zaopanowała szybko.
Popatrzyłam na Łukasza, który z kolei patrzył na mnie, zastanawiając się pewnie co zrobić dalej.
- To ja lecę, może uda mi się wyciągnąć na ploty jakąś koleżankę. Na razie- rzuciła Anka, puściła mi oczko i ubrawszy się szybko wyszła.
- Jeszcze herbaty?- zapytałam.
Łukasz roześmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- Miła dziewczyna. Nie wiedziałem, że z kimś mieszkasz, inaczej nie zwalałbym ci się na głowę.
- Przestań tak mówić. Bardzo cieszę się, że przyszedłeś- zamilkłam by nie powiedzieć o kilka słów za dużo.
Łukasz też się nie odzywał. Wpatrywał się w moje splecione ręce, które trzymałam na stole.
- Przepraszam, że o to zapytam, ale masz kogoś?- wciąż wpatrywał się w jeden punkt.
- Już nie...- westchnęłam- a dlaczego pytasz?
- Długo z nim byłaś?
- Trzy lata.
- Co się stało?- drążył temat.
Postanowiłam, że odpowiem na wszystkie jego pytania. Sama oczekiwałam, że on otworzy się przede mną, dlatego musiałam coś dać od siebie.
- Zdradził mnie albo zdradzał, nie jestem w stanie powiedzieć ile to trwało. Wydaje mi się też, że wcale go nie znałam. Dopiero po rozstaniu przejrzałam na oczy i zobaczyłam jaki naprawdę jest- westchnęłam.
- Rozumiem.. Przepraszam.
Miałam nadzieję, że teraz i on mi powie co działo się w jego życiu, ale on milczał.
- Chcesz zobaczyć mój pokój?- zagadnęłam.
Łukasz popatrzył mi w oczy lekko skonsternowany.
- Wtedy dowiesz się o mnie kilku rzeczy- uśmiechnęłam się zachęcająco.
Siatkarz nie odwzajemnił tego gestu, ale lekko pokiwał głową. Wstałam i ruszyłam w stronę schodów a Łukasz poszedł za mną.
- Uważaj, są trochę strome- wskazałam na stopnie.
Znów kiwnął tylko głową i zaczął wchodzić na górę. Zatrzymałam się dopiero przed moimi drzwiami i powoli je otworzyłam wpuszczając rozgrywającego przed sobą. Zapaliłam tylko światło, bo obecnie w moim pokoju panował mrok. Łukasz wszedł i zatrzymał się na środku pomieszczenia rozglądając dookoła. Pod oknem stało łóżko, na które rzuciłam okiem i skrzywiłam się lekko. Rano gdy zaspałam, zapomniałam je pościelić.
- Wybacz za bałagan, ale rano się spieszyłam- starałam się wytłumaczyć, ale Łukasz machnął tylko ręką i podszedł do ściany na której powieszonych było kilka zdjęć. Wszystkie przedstawiały moją osobę z poszczególnymi siatkarzami lub samych siatkarzy, z którymi nie miałam jeszcze zdjęcia. Podeszłam bliżej i od razu rozpoznałam na które zdjęcie Łukasz wpatruje się z taką uwagą.
Kilka lat temu, gdy byłam jeszcze nastolatką na jednym z meczy Ligi świtowej udało mi się złapać Ziomka. Byłam bardzo szczęśliwa,  mając w swojej kolekcji zdjęcie z nim.
- Nic mi nie mówiłaś, że już się spotkaliśmy- powiedział nie spuszczając wzroku z fotografii.
- Nie sądziłam, że te kilka sekund spędzonych w moim towarzystwie wtedy, mogłoby cie w ogóle zainteresować.
- Ładnie wyglądamy- popatrzył na mnie i uśmiechnął się ciepło a mi zrobiło się gorąco.
- Czy ja wiem- zmrużyłam oczy i zbliżyłam swoją twarz do zdjęcia- ty mimo kilku godzin gry wygladasz wspaniale- wyszczerzyłam się- ale ja.. Szkoda gadać.
Ze zdjęcia spoglądała na mnie uśmiechnięta szatynka nie zrażona tymi słowami. Niepewnie obejmowała swojego idola, trochę zawstydzona, ale szczęśliwa.
- Kiedy wtedy na przystanku spojrzałaś na mnie pierwszy raz wiedziałem, że widziałem już gdzieś te czekoladowe oczy, nie pomyliłem się- powiedział spokojnie a na moich policzkach pojawił się rumieniec. Odeszłam od ściany i usiadłam na niezaścielonym łóżku. Łukasz odwrócił się i jeszcze raz rozejrzał po pokoju. Myśle, że nie spodziewał się więcej siatkarskich gadżetów, dlatego znów go zaskoczyłam. Podszedł do szafki nocnej na której stała Mikasa, podniósł ją i okręcił na palcu.
- Brakuje mi jej- wychrypiał.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, zapewnienie, że wiem co on czuje nie wchodziło w grę. Nie miałam pojęcia co czuje, gdy coś czym żyje na co dzień jest obecnie tylko marzeniem.
- Grasz?- z myśli wyrwał mnie jego głos.
- Nie- uśmiechnęłam się blado- Nie wyszło, ale nie żałuję. W roli kibica też mi dobrze.
Rozgrywający odłożył piłkę i usiadł obok mnie. Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. Moja ciekawość rosła z każdą sekundą, ale cierpliwie czekałam aż Łukasz się przełamie.
Powiedz mi, pomogę ci- pomyślałam i zaraz tego pożałowałam, bo Łukasz się odezwał.
- Nie wiem co będzie dalej..- szepnął.
- Jak to?- nie wiedziałam do czego pije.
- Być może ta kontuzja przekreśli resztę mojej kariery. Tęsknię do treningów, ale zdaje sobie sprawę, że to wszystko będzie cholernie trudne- westchnął.
- Dasz sobie radę, przecież wiem, że dasz- zapewniłam go.
- Może i tak.. to teraz w sumie najmniejszy problem.
W ciszy czekałam aż zacznie mówić dalej. To co powiedział przed chwilą przestraszyło mnie.
- Moje małżeństwo...to chyba koniec.
- Co?!- nie potrafiłam już usiedzieć spokojnie, gwałtownie wstałam i spojrzałam w jego smutne oczy, które przedstawiały kompletną pustkę.
- Cały czas powtarzałem, że kilometry i czas które nas dzielą umacniają tylko naszą więź, ale to kłamstwo. Może przez kilka pierwszych lat tak było, ale to minęło już dawno. Kiedyś cieszyliśmy się każdą sekundą, ale od dawna spędzając razem czas męczymy się swoim towarzystwem. Ona nie chce słuchać o siatkówce, mnie nudzą opowieści o wybiegach mody i sesjach zdjęciowych. Każdy pozostały temat kończy się po kilku słowach. Jedyne co nas łączy to sprawy urzędowe- ukrył twarz w dłoniach, a ja starałam się znaleźć w głowie słowa, które były by w tej chwili odpowiednie. W końcu mialam mu pomóc, a czułam się zupełnie bezużyteczna.
- Ale jeśli chcecie ratować ten związek, możecie poprosić o pomoc specjalistę. Są ludzie, którzy znają się na tym by pomóc parom odnaleźć dawne uczucia, które zgubili gdzieś w codzienności.
Łukasz zaśmiał się nerwowo.
- Problem w tym, że my tej wspólnej codzienności mieliśmy niewiele. Ale to i tak nie ważne, bo Agnieszka nie chce ratować tego związku.
-Dlaczego?- uniosłam trochę głos zaskoczona.
- Bo... chce zbudować nowy.


No to tyle robaczki :) Przepraszam, że nie oddałam rozdziału na weekend, ale nie znalazłam niestety na to czasu.
Chyba wszystko jest już jasne, dlatego lecimy teraz do przodu :)
Zapraszam Was do czytania i komentowania ;)
 

11 komentarzy:

  1. Omg!!! I jak zawsze nie wiem co napisać..:) No to tak, zachowanie Ziomka zostało wyjaśnione. Nie mogę pojąć tego, jak ta cała Agnieszka mogła odejść od tak wspaniałego mężczyzny...A tak w ogóle to ja czułam, że ona kogoś tam sobie na boku przyszykowała żeby miała z kim być po zostawieniu Łukasza...Rozdział od uśmiechu na mojej twarzy aż po smutek i żal, jednym słowem cudowny!
    "Jeśli opowiadanie jest tak dobra, przeżywasz, płaczesz, śmiejesz się razem z nią....I nie możesz się oderwać, po prostu zatapiasz się. To zakochujesz się na zawsze" Taki cytat, który pasuje jak ulał do twojego opowiadania :) życzę weny na następne i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko jasne;) czekam na ciąg dalszy;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Ziomka. Nie dość że ma kontuzję to jeszcze z żoną mu się nie układa.
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Co mnie najbardziej poruszyło w tym rozdziale to moment, w którym Łukasz kręci piłką na palcu a później mówi o swojej tęsknocie za siatkówką... Naprawdę mnie to chwyciło.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetne! Nie umiem tego opisać inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  6. No nareszcie ! :D Kurde straaasznie szybko mi się to czyta ;/ A wolałabym się dłużej podelektować ^^ Uwielbiam Ziomala i w tym opowiadaniu bardzo mi pasuje :) Pisz i wstawiaj szybko nowy !!! :D Całuję ;* ~Nadzieja
    Ps. Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przybyłam, zobaczyłam i.... się zakochałam *v*
    Cudeńko po prostu ! Cudeńko mycho i ty się nie waż zaprzestawać pisać tego skarbu jak i tego drugiego!

    P.S.
    Okolice Zgorzelca powiadasz? ^.^
    Można dokładniej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zamiaru zaprzestawać tu pisać jak na razie :) Cieszę się, że wpadłaś :)

      Ps. Okolice Zgorzelca to to nie za bardzo są, ale już Bolesławca czy Lwówka śląskiego jak najbardziej ;)

      Usuń
    2. Nie gadaj! Ja mam 20 minut do Lwówka :D

      Usuń
    3. Ja w sumie podobnie :) hehe :)

      Usuń
    4. No to nice ;) Trzeba się kiedyś ugadać ;)

      Usuń