Przez długą chwilę nie potrafiłam nic powiedzieć. Usiadłam znów obok
Łukasza i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Dzisiaj zadzwoniła do mnie i
powiedziała, że złożyła właśnie papiery rozwodowe. Dlatego nie
potrafiłem już dalej trzymać tego w sobie. Musiałem komuś powiedzieć-
spojrzał na mnie przelotnie.
- Rozumiem. Czy...czy mogę ci jakoś pomóc?- zapytałam ze ściśniętym gardłem.
Siatkarz pokręcił głową.
- Nic nie można już zrobić. Nie będę stawał jej na drodze- westchnął.
- Jesteś pewny, że już nic tego nie zmieni?
- Widziałem ich... Weronika ja ich widziałem!- wstał gwałtownie i
podszedł do okna- Jeszcze kilka lat temu ona patrzyła tak na mnie, ale
to minęło bezpowrotnie. Właściwie to już nie ma znaczenia, bo ja też nie
patrzę na nią w ten sposób. Ale boli mnie to, że..- urwał i oparł się
dłońmi o parapet.
- Powiesz mi?- szepnęłam.
- Ja mam 35 lat, kawał życia za mogą. W tym wieku powinienem mieć
dzieci, żone, która czeka na mnie w domu, a nagle nie mam nic. Obecnie
straciłem nawet piłkę. Wtedy przed treningiem zadzwoniłem do Agnieszki,
chciałem pochwalić się jej, że kolejny weekend będę mieć wolny i wtedy
odebrał on. Na trening poszedłem roztargniony, zdenerwowany i skończyło
się tak jak się skończyło. Jak
jeszcze pomyślę, że kiedy media się dowiedzą zacznie się piekło... na
które nie mam sił.
Siedziałam kompletnie zszokowana. Chyba jednak to wszystko co powiedział
przerosło mnie. Nie znałam słów, które sprawiłyby mu ukojenie i byłam
za to na siebie zła. Wstałam i podeszłam do niego, odwrócił się w
moją stronę więc wtuliłam się w jego ramiona.
- Wszystko będzie dobrze- powiedziałam to z mocnym przekonaniem, a
Łukasz przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej i oparł brodę o moją
głowę.
- Wiem, że nic nie mogę zrobić, ale jeśli chcesz będę przy tobie. Nie pozwolę ci upaść- wyszeptałam.
- Nie dlatego powiedziałem ci to wszystko.
- Wiem, ale jeśli sądzisz, że zostawię cie z tym teraz samego to się mylisz.
- Muszę powiedzieć rodzinie, chłopakom. Nie chce już tego ukrywać, stało
się- delikatnie odsunął mnie od siebie i spojrzał mi w oczy.
- Pamiętaj możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję, za tą rozmowę i za wszystko. Pewne fakty dopiero teraz do mnie dotarły.
- Wiesz, że wszystko będziesz musiał zacząć od nowa?- zapytałam nieśmiało.
- Wiem.. Przeraża mnie to, ale to nie jest koniec świata. Po prostu potrzebuje czasu.
Uśmiechnęłam się minimalnie.
- Co robisz jutro?
- Nie wiem.. Porozmawiam z rodzicami, zapewne zastanowimy się razem co
dalej. Oni zawsze mnie wspierali, więc chyba i teraz nie zostawią mnie
samego. Dlaczego pytasz?- popatrzył na mnie zmęczonym spojrzeniem.
- Pomyślałam, że może byśmy się gdzieś wybrali. Wzięłabym samochód od
Anki, pojechalibyśmy w jakieś miłe miejsce. Chciałabym, żebyś trochę
odetchnął, nie myślał przez jakiś czas o tym.
- Nie jestem pewny czy mam na to ochotę.
- Więc zróbmy tak, weźmiesz mój numer i jeśli będziesz chciał pogadać, spotkać się czy coś to po prostu zadzwonisz, dobrze?
Łukasz powoli pokiwał głową, więc podeszłam do biurka i na małej karteczce zapisałam rząd cyfr po czym podałam mu ją.
- Dziękuję i przepraszam, że zająłem ci tyle czasu. Pójdę już- wsunął papier do kieszeni spodni i ruszył do wyjścia.
- Łukasz...
- Tak?- zatrzymał się i popatrzył mi w oczy.
Ciągle jeszcze ten głos i ten wzrok powodowały, że zapominałam o wszystkim.
- Ehm...- odchrząknęłam- Będzie dobrze.
- Jasne- grymas, który pojawił się na jego ustach miał być chyba imitacją uśmiechu.
Odprowadziłam rozgrywającego do drzwi, a kiedy wyszedł w ciemność ulicy
stałam jeszcze przez chwilę na progu i wpatrywałam się w ślady jego
butów pozostawione na świeżej warstwie śniegu.
***
Tego wieczoru długo nie mogłam zasnąć. Najpierw musiałam wytłumaczyć Ani
skąd znam Łukasza. Koleżanka nie chciała mi początkowo uwierzyć, ale
obserwując przez dłuższy czas moją twarz stwierdziła, że nie żartuje i
nie mogła się nadziwić jak to się stało. Krótko po 21 zostawiłam ją samą
w kuchni i poszłam wziąć długi prysznic i chociaż moje ciało trochę się
rozluźniło i odstresowało to z głowy nie mogły mi wyjść słowa
siatkarza. Nigdy nie pomyślałabym, że w jego życiu może wydarzyć się coś takiego.
Wydawało mi się, że to zdarza się przeciętnym ludziom, ale chyba
zapomiałam, że Łukasz jest taki sam jak inni. To, że jest sportowcem i
jest popularny niczego nie zmienia jeśli chodzi o uczucia. Dopiero około
3 w nocy udało mi się zasnąć, jednak i w śnie męczyłam się z
problemami, z których nie potrafiłam znaleźć wyjścia. Budzik zadzwonił
zdecydowanie za szybko. Na wpół przytomna udałam się do łazienki i jak
najszybciej potrafiłam ogarnęłam się i pomalowałam, tak by zakryć choć
trochę sińce pod oczami. W kuchni wypiłam mocną kawę, za którą wcale nie
przepadałam, ale dziś była mi potrzebna by funkcjonować. W drodze do
pracy przeklinałam gęsto padający śnieg, którego miałam już dość od
samego rana. Dzisiaj nic nie było już piękne i mające urok, dzisiaj
świat stał się szary i zły.
Gdy skończyłam pracę sięgnęłam po telefon, ale nie znalazłam na nim ani
jednego połączenia ani żadnej wiadomości. Westchnęłam z rezygnacją i
ruszyłam do domu.
Kolejne dni wyglądały tak samo. Każda godzina wypełniona była rutyną, co
powoli zaczynało mnie przerażać. Nie chciałam by moje życie tak
wyglądało. Dodatkowo nie potrafiłam nie myśleć o Łukaszu. Ciągle był w
mojej głowie, a to, że nie odezwał się od naszego ostatniego spotkania
potęgowało tylko mój zły nastrój. Więc kiedy w sobotni poranek obudził
mnie dźwięk połączenia na mojej twarzy wykwitł niezupełnie przytomny
uśmiech.
- Słucham- powiedziałam odbierając i tłumiąc przy tym ziewnięcie.
- Dzień dobry.. Obudziłem cie, prawda?- zapytał nieśmiało rozgrywający, a mi zrobiło się w środku jakoś tak ciepło.
- Nie, właśnie niedawno się obudziłam- skłamałam szybko, właściwie chyba za szybko.
- Jakąś minutę temu?- przejrzał mnie od razu.
- Niee...- podciągnęłam się lekko na łokciach i oparłam plecami o poduszkę- Chciałeś pogadać?
- Chciałem zapytać czy twoje zaproszenie na małą przejażdżkę jest nadal aktualne.
- Oczywiście. Powiedź tylko kiedy.
- Dzisiaj?- bardziej zapytał niż odpowiedział.
- Pewnie, będę gotowa za godzinę.
- Świetnie. Do zobaczenia.
- Na razie- rozłączyłam się i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.
Najpierw pobiegłam do Ani zapytać czy pożyczy mi ten samochód. W końcu
wcześniej nie skonsultowałam z nią swojego pomysłu i dopiero teraz
przyszło mi do głowy, że może moja współlokatorka ma jakieś plany na
dziś.
- Nie, ja się nigdzie nie wybieram- oświadczyła mi, gdy znalazłam ją w
kuchni- Możesz wziąć auto, kluczyki i dokumenty są u mnie na biurku.
- Dzięki ci- odetchnęłam z ulgą i zanim znów wbiegłam na schody blondynka zatrzymała mnie.
- Werka czekaj! Masz mi coś do powiedzenia?- zmierzyła mnie z góry na dół i wróciła do smażenia jajecznicy.
- Nie, a co?- zapytałam zaskoczona.
- No, bo znowu spotykasz się z Łukaszem, tak?
- Yhym- potwierdziłam dalej nie wiedząc do czego dąży.
- Z tego co wiem to on ma żonę, tak? I ci to nie przeszkadza?
- Tak ma żonę, ale to nie jest tak jak myślisz.
- Oświecisz mnie?- skończyła przygotowywać jedzenie i spojrzała na mnie.
- Mogę potem? Teraz się spieszę- popatrzyłam na nią błagalnie.
- Wera! To niby ty jesteś starsza, a to ja mam cie uczyć, że w takie
rzeczy się nie pcha? Masz zamiar robić to samo co Dawid?
Zacisnęłam usta w wąska linię i przez chwilę patrzyłam jej prosto w oczy.
- To nie tak jak myślisz- wycedziłam zdenerwowana.
- Dobra, to twoje życie. Rób to co uważasz za słuszne- odwróciła się ode mnie i zajęła nakładaniem jajecznicy na talerz.
Ruszyłam biegiem do łazienki, starając się zignorować słowa dziewczyny, które dźwięczały mi w uszach.
Ona nie rozumie- powtarzałam sobie w myślach.
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam czarne rurki i gruby bawełniany sweter
po czym zabrałam się za malowanie i układanie włosów. Poszło mi dość
szybko, więc nie musiałam się denerwować, że Łukasz będzie musiał
czekać. Spryskałam się jeszcze perfumami, wzięłam kluczyki i dokumenty,
które wrzuciłam do torebki i zeszłam na dół. Właśnie ubierałam kozaki,
gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Dopięłam but do końca i otworzyłam.
Muszę przyznać, że widok rozgrywającego nadal wprowadzał mnie w zachwyt,
a jego lekki uśmiech w szybsze bicie serca.
- Witam- powiedział swoim seksownym głosem.
- Wejdziesz?- zapytałam uśmiechając się szeroko.
- A muszę?
Posłałam mu kolejny uśmiech, ubrałam kurtkę, szalik i rękawiczki i wzięłam torebkę.
- Już nie.
Wyszłam na zewnątrz i ruszyłam do garażu. Łukasz bez słowa poszedł za
mną i kiedy wyjechałam samochodem on zamknął garaż po czym usiadł na
miejscu pasażera.
- Bmw? Naprawdę?- zapytał z uśmiechem spoglądając na mnie i zapinając pas.
- Ania uwielbia bmki- zaśmiałam się, także zapięłam pas i popatrzyłam na mojego towarzysza- Dokąd jedziemy?
- Do Sulechowa, pokaże ci kilka fajnych miejsc.
- Oo- pokiwałam głową- Świetny pomysł, tylko jedna rzecz- musisz mnie nawigować.
- Nie ma problemu- puścił mi oczko i ruszyliśmy.
Już na wstępie spieszę z przeprosinami.
Wybaczcie, że tyle trzeba było czekać i że jest tak krótko.
Tego rozdziału w ogóle nie miało tu dzisiaj być, bo miałam nad nim
dalej pracować, ale pomyślałam, że coś na Mikołajki się Wam należy :)
Ostatnio mam problemy zdrowotne, także nie byłam wstanie zająć się blogiem,
ale mam nadzieję, że będzie już w porządku i następny rozdział będzie lepszy :)
Pozdrawiam Was cieplutko :)
Jejku, jejku, jejku!!! Muszę przyznać z całą szczerością, że warto było tyle czekać i jest to najlepszy prezent w tym dniu :) Początkowo dobijał mnie smutek Łukasza ale gdy doszłam do końca rozdziału na moją twarz wszed ogromny uśmiech. Mam nadzieję, że teraz będzie już w życiu rozgrywającego już tylko lepiej i ciesze się, że Weronika próbuje go chociaż trochę oderwać od ponurych myśli. Chyba nie każesz nam znów tak długo czekać ;)? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za prezent mikołajkowy;) bardzo fajny prezent;) wybaczam Ci, że krótki skoro jesteś chora, więc życze Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia;) pozdrawiam i do następnego;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńSuper! Nie będę się rozpisywać, bo nie mam weny do komentarzy, ale wiedz, że podziwiam twój każdy rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Masz świetnego bloga.
OdpowiedzUsuńDosyć mnie ten rozdział wciągnął :D
Zapraszam do mnie na http://madeforyoux.blogspot.com/
Kocham, kocham, kocham, kocham!!!!!
OdpowiedzUsuńSorki za nieodzywanie się, ale pracowałam nad Kosą i chyba się opłaciło...
Zapraszam na drugi rozdział... Chyba jest dość sporo Ziomka ;)
kosakowska.blogspot.com
Przeczytałam wszystkie rozdziały jakie do tej pory wyszły i mnie zainteresowałaś. Dodałam blog do obserwowanych i czekam na więcej. Tym czasem zapraszam na historie lekkomyślnej siatkarki i nierozważnego szczypiornisty
OdpowiedzUsuńhttp://jedna-historia-tysiace-ulic-i-serc.blogspot.com