środa, 22 stycznia 2014

I'm too afraid of my heart to let you go

- Nie płacz mała.- usłyszałam nad sobą.
Uniosłam głowę i zapuchniętymi oczami spojrzałam na Anie, która trzymała pudełko chusteczek. Wzięłam jedną i wydmuchałam nos.
- Chce zostać w domu.- chlipnęłam- Proszę.
- Werka, ale zgłoszenie tego jest ważne.- powiedziała twardo blondynka, ale spojrzała na mnie ciepło.
- Myślisz, że ktoś się tym zajmie? Nic mi nie zrobił, więc dla policji nie ma sprawy.- otarłam mokre policzki.
- Chodź, zobaczysz, że to nie prawda.
- Nie chce- skrzywiłam się- chce spać.
Anka spojrzała na mnie bezradnie i głośno westchnęła.
- Na siłę przecież cie nie zaciągnę, ale koniec włóczenia się po zmroku. Poza tym gdyby nie daj Boże zdarzyło się coś jeszcze to nie myśl sobie, że odpuszczę.- pogroziła mi palcem.
- Dobrze.- niezdarnie wstałam z podłogi- A teraz idę spać, muszę jak najszybciej przestać o tym myśleć. Dobranoc.
- Dobranoc.- odpowiedziała blondynka, a ja udałam się do łóżka.

Kolejne dni wyglądały zupełnie zwyczajnie. Chodziłam do pracy, a zaraz po niej wracałam do domu. Wieczory spędzałam w swoim pokoju bojąc się wyjść gdziekolwiek na miasto. Telefony i wiadomości od Dawida urwały się zupełnie co nie do końca mnie uspokoiło. Bałam się, że to tylko cisza przed burzą.
Dopiero w sobotę postanowiłam wyjść z domu. Coraz większymi krokami zbliżały się święta, więc trzeba było zabrać się za zakup prezentów. Wstałam więc wcześnie, ogarnęłam się szybko i po wspólnym śniadaniu z Anią postanowiłam ruszyć do marketów.
- Pójdziesz ze mną?- zagadnęłam blondynkę.
- Pewnie. Muszę cie mieć na oku.
- To teraz nie mogę wychodzić sama?- spojrzałam na nią.
- Możesz.- westchnęła- Ale zrozum, martwię się o ciebie.
Teraz to ja westchnęłam i pokiwałam głową. Ubrałyśmy się ciepło i poszłyśmy na miasto.
Całe to zakupowe szaleństwo trwało kilka godzin. Byłam już trochę zmęczona, ale zadowolona, bo większość rzeczy, które chciałam mieć niosłam właśnie w reklamówce. Wychodząc z Tesco przechodziłyśmy obok sklepu sportowego, Ania zatrzymała się na chwilę.
- Co jest?- zapytałam.
- Co ty na to żebyśmy pojechały na mecz? Trochę byś się rozerwała.- spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Mecz? Gdzie?- uniosłam brwi.
- Możemy pojechać do Bydgoszczy. Samochód jest, teraz potrzebne bilety.
- A wiesz chociaż kto gra?- zaśmiałam się.
- Sprawdzę na necie potem. Może być?- z napięciem czekała na moją odpowiedź.
- Jak najbardziej. - uśmiechnęłam się i poszłyśmy dalej.

- Weronika chodź tu szybko!- usłyszałam głos blondynki dobiegający z jej pokoju.
Do domu wróciłyśmy już kilka godzin wcześniej. Po obiedzie zamknęłam się w swoim pokoju z nowo zakupioną książka. Niechętnie odłożyłam swój nabytek, wstałam i wolnymi krokami udałam się do pokoju naprzeciwko. Weszłam przez uchylone drzwi i zobaczyłam Ankę siedzącą do mnie tyłem z laptopem na kolanach.
- To już wiesz na czyj mecz się wybieramy?- oparłam się o framugę drzwi i przetarłam zmęczone oczy długim czytaniem.
Dziewczyna odwróciła się do mnie z kamiennym wyrazem twarzy i prychnęła.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?- spytała z wyrzutem.
Spojrzałam na nią zaskoczona. Nie miałam pojęcia o co jej chodzi.
- Co się stało?- wykrztusiłam.
- Zobacz.- odwróciła laptopa w moją stronę.
Podeszłam i kucnęłam przy łóżku. Spojrzałam na ekran i zamarłam. Jakiś serwis plotkarski opublikował post mówiący o rozwodzie Łukasza. Przebiegłam szybko wzrokiem po tekście. Większość opisu zgadzała się z rzeczywistością co wcale nie spowodowało, że poczułam się z tym lepiej.
- To twoja wina?- syknęła Anka, a ja uniosłam oczy na nią.
- Co?- krzyknęłam.
- Rozbiłaś ich małżeństwo?- blondynka również uniosła głos.
W jednej chwili wstałam i teraz patrzyłam na nią z góry.
- Nie! Co ci przyszło do głowy? Kiedy poznałam Łukasza miał już pozew prawie w rękach.- starałam się trochę opanować, ale zarzuty dziewczyny zaskoczyły mnie zupełnie i wytrąciły z równowagi- Poza tym w tym tekście brakuje najważniejszej informacji, a mianowicie takiej, że to Agnieszka zostawiła Łukasza dla kogoś innego, to ona go zdradziła.- dokończyłam już spokojniej.
Anka cały czas patrzyła na mnie uważnie, a z czasem jej twarz z zaciętej przemieniała się w skruszoną.
- Naprawdę?- zapytała cicho.
- Tak. Ja tylko starałam się wspierać Ziomka, nigdy nie mieszałabym w jego życiu.
Kiedy ochłonęłam usiadłam obok niej i wpatrywałam się w jakiś punkt na panelach.
- Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam- blondynka położyła swoją dłoń na moim ramieniu- Moi rodzice się rozwiedli. Ojciec zdradzał matkę z jej przyjaciółką, nawet nie wiesz ile obie przez niego wycierpiałyśmy. Dlatego teraz nie potrafię przejść spokojnie obok takich spraw.
Popatrzyłam na nią i zrobiło mi się tej dziewczyny tak strasznie żal. Mimo, że nadal znałyśmy się mało, to w jakimś stopniu czułam się dla niej starszą siostrą.
- Nie masz za co przepraszać.- pogładziłam ją po ręce, którą nadal trzymała na moim ramieniu.
Chwilę siedziałyśmy w ciszy, uśmiechając się pokrzepiająco do siebie. Dopiero kiedy mój wzrok padł na laptopa postanowiłam wrócić do swojego pokoju.
- Kochana muszę coś teraz zrobić. To jak sprawdzisz ten mecz?- puściłam jej oczko.
- Pewnie. Jak są już bilety to zamówię.
- Dobra, potem podrzucę ci kasę, a teraz idę sprawdzić jak czuje się pewien siatkarz.
Anka uniosła tylko kciuk do góry i zabrała się za buszowanie po internecie, a ja wstałam i poszłam do siebie. Znalazłam telefon zakopany gdzieś pod poduszkami i z bijącym sercem wybrałam numer do rozgrywającego. Każdy kolejny sygnał powodował, że denerwowałam się coraz bardziej. Jednak musiałam się rozczarować, bo jedynym odzewem drugiej strony była poczta głosowa. Usiadłam zrezygnowana na łóżku i zapatrzyłam się w zdjęcie wiszące na ścianie. Żałowałam, że Łukasza nie ma przy mnie, ani nawet nie mogę usłyszeć jego głosu. Gdy był obok problemy same znikały, a tylko gdy wyjechał wszystko znowu zaczęło się psuć. Zdawałam sobie sprawę, że u niego pewnie nie jest lepiej. Westchnęłam głośno i runęłam plecami na łózko.
- Tęsknie- wyszeptałam i zamknęłam oczy.


Witam... Jak najbardziej macie mnie prawo znielubić za to co tu wyprawiam. 
Krótko, nie na temat, brak składu i ładu. 
Wiem i przepraszam. Zaliczyłam jakąś zniżkę weny tutaj i po prostu potrzebowałam
tego jednego rozdziału na odepchnięcie się. Coś się wyjaśniło, coś pojawiło się 
by popchnąć opowiadanie do przodu. 
Myślę, że kolejny post wynagrodzi Wam i tą przerwę i słaby poziom. 
Także teraz tyle, czekajcie na więcej. Buziaki :*

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się Łukasz, bo smutno bez niego ;) Ale z drugiej strony strasznie mi go szkoda, bo ożenił się z kobietą z którą chciał planować przyszłość, a tu... Życzę Ci, żeby wena powróciła bo to bardzo lubię to opowiadanie;>
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku...ale tu smutno bez Łukasza :\ Mam nadzieję, że coś wykombinujesz i pojawi się tu jak najprędzej ;) Nie mam Ci niczego za złe, ważne jest, że wróciłaś i piszesz dalej. Zastanawiam się na jakiż to mecz dziewczyny się wybiorą...czyżby coś się miało stać? Szkoda, że też Ziomek nie odebrał tego połączenia ;( I jednak na żadną policję nie poszły...ciekawe co wyjdzie z tym całym Dawidem. Czekam na kolejny, który (mam nadzieje) pojawi się szybko i życzę weny! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno, zadziwiająco i... Dobrze, nie wiem dlaczego przepraszasz. Zastój zdarza się każdemu. Weny! Pozdrawiam, Zuza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że jak najszybciej pojawi się Łukasz <3
    Tęsknię już za nim :))
    Rozdział jak zwykle super <3
    Życzę weny i zapraszam do mnie :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będę się besztać za to co wyprawiasz;D tylko czekam na następny rozdział;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czekam na następny i zapraszam do siebie na prolog :)
    jedna-historia-tysiace-ulic-i-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń