sobota, 1 lutego 2014

For tonight let's just pretend

Pchnęłam przed sobą drzwi i w końcu po 8 godzinach ciężkiej pracy mogłam wyjść na zimne powietrze i wrócić do domu. Jednak zaraz po przekroczeniu progu zatrzymałam się i spojrzałam na plac przed budynkiem. Mężczyzna, który stał do mnie tyłem w tym momencie odwrócił się, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Siatkarz rozłożył swoje ręce, a ja podbiegłam do niego i wpadłam w bezpieczny uścisk. Mocno wciągnęłam powietrze wypełnione jego perfumami.
- Cześć piękna! - usłyszałam nad sobą, cudowny, głęboki głos.
- Cześć. - szepnęłam nieśmiało, zawstydzona tym komplementem.
- Porywam cie. - zaśmiał się cicho i splótł nasze palce, ale nie ruszył się czekając aż się od niego oderwę.
Niechętnie to zrobiłam, ale szybko się uśmiechnęłam widząc ciepłe iskierki w oczach Łukasza.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam zaciekawiona, ciągle obserwując jego twarz.
- Niespodzianka. Mam nadzieję, że masz jakąś wieczorową sukienkę? - spojrzał na mnie unosząc lekko brew.
Zaśmiałam się cicho, gdyż widok takiego Łukasza wydawał mi się bardzo zabawny.
- Coś się znajdzie. - odpowiedziałam już poważnie.
- To dobrze. No to jedziemy.
Przeszliśmy kilka kroków i zobaczyłam czekającą na nas taksówkę. Rozgrywający otworzył mi drzwi, więc szybko wsunęłam się do środka. Po kilku sekundach dołączył do mnie i ruszyliśmy do mojego mieszkania.
- Proszę zaczekać, zajmie nam to góra 15 minut. - Łukasz zwrócił się do kierowcy kiedy wysiadaliśmy.
- Taki jesteś pewny? - zapytałam z chytrym uśmieszkiem, wchodząc do mieszkania.
- Nie masz wyjścia. - popatrzył na mnie bezradnie, a po chwili się roześmiał.
- Chcesz żebym dokonała niemożliwego. - rzuciłam wchodząc po schodach na górę - Rozgość się, a ja zobaczę co da się zrobić.
Gdy byłam już na górze chwyciłam z szafy ulubioną czarną sukienkę, z koronką na plecach oraz bieliznę i rajstopy. Wzięłam błyskawiczny prysznic, pomijając mycie włosów, ubrałam na siebie przygotowane rzeczy i poprawiłam swój poranny makijaż dodając do niego kreskę na górnej powiece i czerwoną szminkę. Włosy wypuściłam z upięcia i lekko podkręciłam końcówki lokówką. Na zakończenie spojrzałam w lustro i puściłam do siebie oczko. W pokoju ubrałam jeszcze szpilki i powoli zeszłam na dół. Na mój widok Łukasz wstał z kanapy i zlustrował mnie z góry na dół. Muszę przyznać, że pod jego spojrzeniem czułam się jakbym nie miała na sobie niczego. Podszedł do mnie zupełnie blisko, nachylił się lekko i powiedział swoim zachrypniętym głosem wprost do mojego ucha
- Masz 3 minuty spóźnienia.
Miałam ochotę go udusić, ale jeszcze bardziej chciało mi się śmiać. Dałam mu kuksańca w bok i poszłam po płaszcz, a rozgrywający poszedł za mną.
- Niech pan jedzie pod adres, który wcześniej podałem. - powiedział mój towarzysz do kierowcy i ruszyliśmy.
Oparłam się wygodnie i obserwowałam migające obrazki za szybą. Byłam na tym tak skupiona, że nawet nie wiem kiedy twarz Łukasza znalazła się obok mojej. Znów pochylił się tuż koło mojego ucha i szepnął.
- Wyglądasz obłędnie.
Spojrzałam w jego głębokie oczy i prawie zatonęłam. Nie wiem ile czasu tak trwałam, ale dopiero gdy dotarliśmy na miejsce ocknęłam się z tego transu.
Łukasz zapłacił i pomógł mi wysiąść. Taksówka odjechała a my staliśmy na przeciw jakiegoś klubu.
- Mój znajomy organizuje małą imprezę. - wyjaśnił krótko.
Po chwili byliśmy już w środku, pozbywając się naszych płaszczy. Weszliśmy na salę, która okazała się jednym, wielkim parkietem. Pod ścianami ustawione były stoliki, więc zajęliśmy jeden z nich. Obserwowałam tańczące pary, ginące w półmroku i stoliki innych osób wypełnione poświatą małych lampionów. Widok ten przysłonił mi mężczyzna, który pojawił się z butelką wina. Zostawił ją na stoliku i odszedł.
- Mam nadzieję, że napijesz się ze mną. - zwrócił się do mnie Łukasz.
Pokiwałam głową na zgodę i obserwowałam jak nalewa trunek do kieliszków. Następnie podał mi jeden i uniósł swój.
- Za cudowny wieczór. - powiedział.
- Za cudowny wieczór. - powtórzyłam i upiłam łyk - Sam wybierałeś?
- Tak. - uśmiechnął się.
- Widać, że się na tym znasz. - pokiwałam z uznaniem głową po czym wypiłam jeszcze trochę, gdyż wino było naprawdę rewelacyjne.
- Zatańcz ze mną. - poprosił.
Odstawiłam więc kieliszek i podałam mu swoją dłoń.
Siatkarz zaprowadził mnie na sam środek parkietu i zaczęliśmy nieśmiało bujać się w takt muzyki. Z każdym kolejnym kawałkiem przekonywałam się coraz bardziej, że z Łukasza wychodzi imprezowe zwierze. Nie miałam pojęcia gdzie nauczył się tak tańczyć, ale był w tym mistrzem. Po którymś z kolei szybkim numerze zdjęłam szpilki, bo nogi powoli zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa. Wróciliśmy więc do stolika i przy okazji wypiliśmy po lampce wina. Gdy rozbrzmiał kolejny utwór tym razem spokojny i nieco cichszy siatkarz spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Zatańcz ze mną. - poprosił znów.
- Przetańczyliśmy już pół wieczora. - zaśmiałam się, ale on nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Proszę. - dodał.
Pozwoliłam mu ująć się za dłoń i zaprowadzić na środek sali. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a on objął mnie i delikatnymi ruchami gładził moje plecy. Było mi tak cudownie w tym uścisku. Mimo dźwięków muzyki wyłapywałam dźwięk bicia jego serca. Była to stokroć piękniejsza muzyka niż ta która nas otaczała.
- Stań na moich butach. - szepnął rozgrywający tuż przy mojej twarzy.
Na początku nie rozumiałam po co miałabym to zrobić, ale po chwili wypełniłam jego polecenie. Swoimi stopami już bez szpilek stanęłam na jego butach, dzięki czemu znajdowałam się trochę wyżej. Spojrzałam w jego tęczówki i odnalazłam tam radość, której tak dawno tam nie spotkałam. Ogarnął mnie spokój i przylgnęłam swoim policzkiem do jego brody, a lekki zarost Łukasza łaskotał mnie delikatnie. Rozgrywający zanurzył swój nos w moje włosy, a dłońmi przycisnął mocniej do swojego ciała. Uniosłam lekko wzrok by znów popatrzeć w jego oczy. Łukasz również patrzył w moje i z każdą sekundą był coraz bliżej. Zamknęłam powieki i poczułam na swoich ustach usta rozgrywającego. Były ciepłe i delikatne. Powoli poznawaliśmy siebie w tym pocałunku, rozkoszując się nim.
Gdy otworzyłam powieki z ogromnym żalem stwierdziłam, że jestem w swoim pokoju, w swoim łóżku, a dźwięk budzika przenika wszystko w około.

Bummm! :)
Rozdział dla Story Volleyball, która chciała trochę więcej optymizmu.
Inaczej się nie dało, sorry :P

10 komentarzy:

  1. No jak mogłaś zrobić z tego sen?? No ja się pytam. A tak blisko było....
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej być nie mogło, nie zapomnijmy, że Łukasz jest w trakcie rozwodu ;)

      Usuń
  2. A ja coś przeczuwałam, jak zaczęłam to czytać, było zbyt pięknie, żeby było prawdziwie;) ale to nie jest ta niespodzianka o której pisałaś ostatnio?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, było tak pięknię :P
    A tu sen pękł jak bańka mydlana ! :)
    Pozdrawiam :)
    Czekam na nn :P
    Zapraszam do mnie :>

    OdpowiedzUsuń
  4. No uduszę Cię, no uduszę! A było tak romantyczniee.. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Łiiiii! To było świetne ;) Łukasz był takii szczęśliwy, że aż jfkdjdjdj :)) Tylko mogłaś doprowadzić jeszcze do pocałunku i byłoby już całkowice super! Nie pozostaje nic innego jak czekanie na kolejnego ;) Dziękuje za dedyk i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde.....Jak ty tak możesz? Przecież taak nie można. To było takie piękne ..... Może ten sen był proroczy i się spełni?? xd
    Czekam na więcej :)
    I sorry, że nie komentowałam już dawno i nie czytałam ale wszystko nadrabiam

    OdpowiedzUsuń
  7. No i nadrobiłam;) Cztery rozdziały do skomentowania przede mną:d Szkoda mi, że Łukasz jest taki smutny i mam nadzieję, że jeszcze będzie szczęśliwy. Zazdroszczę dziewczynom wypadu na mecz, sama jeszcze ponad dwa tygodnie muszę czekać aż zobaczę moją Resovię, więc tylko mnie podekscytowało jak wyobrażałam je sobie na tym meczu;d Mam tylko jedno zastrzeżenie: nie wiem, czy udałoby się dziewczynom tak łatwo dostać do siatkarzy, bo zwykle nie dość, że są oblegani przez fanów, to jeszcze ochroniarze dobrze wykonują swoją robotę, więc ciężko się w tej strefie swobodnie poruszać, nie mówiąc już o "wpadnięciu" na jakiegoś siatkarza;) A co do powyższego rozdziału, to od początku byłam niemal pewna, że to sen, to było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że już jesteś :) Od razu się wytłumaczę co do tego zastrzeżenia. Jak na razie byłam tylko na 2 meczach, ale miałam okazję prawie, że ''wpadnąć' na Grzesia Kosoka, Matta Andersona i Łukasza Kadziewicza, wiadomo, że raczej ciężko o takie sytuacje, ale jest to możliwe dlatego podobnie przedstawiłam to tu :)

      Usuń