środa, 19 lutego 2014

Twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie.

Kiedyś myślałam, że w marzeniach najpiękniejsze jest dążenie do nich i ta satysfakcja i radość, gdy chociaż jedno z nich się spełni. Po czasie patrzy się na to inaczej i to ogromne szczęście powoli gdzieś zanika. Przekonałam się, że nie w tym przypadku.
O Łukaszu mogłam tylko marzyć, a kiedy w końcu obdarzył mnie odrobiną ciepła zapragnęłam go jeszcze więcej. Z każdym dniem byłam coraz bardziej spragniona jego uczucia. I chociaż nadal musiałam trzymać się na dystans, coraz mniej mi to wychodziło. Moje marzenie spełniało się krok po kroku, a ja popadałam w coraz większą euforię. I kiedy pocałował mnie po raz pierwszy zrozumiałam, że jestem zakochana po uszy.
Przez wydarzenia wczorajszego wieczoru nie potrafiłam się na niczym skupić. W głowie ciągle miałam tylko obraz uśmiechniętego Łukasza i te iskierki radości w jego oczach. Gdy się poznaliśmy był zupełnie innym człowiekiem i wciąż odkrywałam go na nowo. Dopiero po jego rozwodzie mogłam się przekonać, że jest wesołą duszyczką i nareszcie w jego tęczówkach nie wiedziałam już bólu tylko radosne oczekiwanie na lepsze dni.
- Werka jesteś ty tu w ogóle? - w końcu dotarło do mnie, że Wojtek próbuje się ze mną porozumieć od jakiegoś czasu.
- Przepraszam zamyśliłam się. - spojrzałam na niego niezupełnie przytomnie.
Chłopak rozsiadł się wygodniej w swoim fotelu, odłożył trzymany długopis i przez długą chwilę wpatrywał się wprost na mnie.
- Wczorajszy wieczór musiał się udać, prawda? - zapytał w końcu.
- O czym ty mówisz? - nerwowo wsunęłam kosmyk włosów za ucho.
- No miałaś jakieś plany. Chyba się udały? Po tobie widać, że nawet bardzo.
- Udały się, tak. - odpowiedziałam krótko mając nadzieję, że to zakończy ten temat.
Wojtek w ciszy i zamyśleniu pokiwał głową po czym wrócił do swojej pracy. Ja natomiast postanowiłam napić się kawy, by choć trochę pobudzić swój organizm po nieprzespanej nocy. Czekała nas jeszcze długa wizyta u szefa w związku z projektem, więc wolałam nie dać plamy.
Wychodząc z gabinetu Morawskiego marzyłam tylko o jednym- łóżku. Byłam zmęczona nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nie docierało już do mnie nawet to co mówi Wojtek. Przeprosiłam go więc za siebie, pożegnałam się i zebrawszy swoje rzeczy ruszyłam do domu. Zanim wyszłam na mroźne powietrze usłyszałam dźwięk SMS-a w mojej torebce. Wyjęłam telefon i odczytawszy, że wiadomość jest od Ziomka uśmiechnęłam się szeroko.

Witaj :) Masz ochotę na miłą kolację w moim towarzystwie? Chciałbym Ci o czymś powiedzieć.

Moje zmęczenie wydało mi się nagle czymś zupełnie nieistotnym. Przecież Łukasz chciał mnie zobaczyć, a to było najważniejsze. Bez żadnego namysłu odpisałam.

Oczywiście, że mam ochotę. Będę za godzinę. 

Zaintrygowało mnie to co Żygadło chce mi powiedzieć. Miałam tylko nadzieję, że nie będą to złe wieści. Po drodze kupiłam napój energetyczny gdyż coraz bardziej chciało mi się spać. W domu wzięłam zimny prysznic co skutecznie mnie rozbudziło. Napisałam jeszcze karteczkę dla Ani, żeby się o mnie nie martwiła i już miałam wychodzić kiedy przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Wróciłam do swojego pokoju i z półki wyjęłam kolorową torebeczkę, którą ostrożnie wsadziłam do torebki i zbiegłam na dół, gdzie czekała taksówka. Znów na miejscu byłam po kilku minutach. Stanęłam przed drzwiami Łukasza i zapukałam. Nie czekałam długo, bo już po chwili moim oczom ukazał się siatkarz.
- Cześć. Wchodź, zapraszam.
Posłusznie wykonałam jego polecenie i zdjęłam kurtkę oraz buty, a torebkę postawiłam na małej pufie. Ledwie to zrobiłam, a już ginęłam w uścisku rozgrywającego. Przylgnęłam do niego mocniej i napawałam się tą bliskością.
- Chodź - wziął mnie po chwili za  rękę - Przygotowałem coś dobrego.
- Zaczekaj chwilę, mam coś dla ciebie. - uśmiechnęłam się i wróciłam do torebki z której wyjęłam tą kolorową.
- Ale co to za okazja? - Łukasz zmarszczył czoło.
- Nie widzieliśmy się na święta, a ten prezent już tyle na ciebie czeka. Wczoraj kompletnie zapomniałam o tym by ci go przywieźć. - uśmiechnęłam się przepraszająco i włożyłam mu w ręce podarunek.
Siatkarz wyjął z torebki ramkę i widząc zdjęcie wewnątrz niej uśmiechnął się szeroko.
- Muszę to powtórzyć, ładnie tu wyglądamy.
- Dlatego postanowiłam ci je dać. - spojrzałam na trzymane przez niego zdjęcie, takie samo jakie wisi w moim pokoju.
- Dziękuję. Teraz cały czas będę mógł na ciebie patrzeć. - spojrzał w moje oczy.
-Nie ma za co. - pod tym wzrokiem nie było mnie stać na nic więcej.
Rozgrywający znowu złapał mnie za rękę i poprowadził do salonu, gdzie przed kominkiem stały dwa krzesła i stolik, a na nim zastawa. Wskazał mi ręką bym usiadła, a sam podszedł do komody na której stało kilka ramek ze zdjęciami i tam postawił prezent ode mnie.
- Idealnie tu pasuje. - odwrócił się w moją stronę.
- Powinnam skakać z radości. No bo chyba jestem jedyną kibicką, której zdjęcie będziesz trzymał w swoim salonie. - zaśmiałam się krótko.
- Muszę cie rozczarować, nie jesteś jedyna. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie? - zdziwiłam się trochę.
- Nie. - odpowiedział Łukasz - Mam kilka albumów od kibiców, ale je trzymam głęboko w szafce, ale tutaj - podszedł do regału wiszącego na ścianie, któremu wcześniej nie poświęciłam należytej uwagi i uniósł jasnoróżową ramkę - mam zdjęcie z moją największą fanką.
Podeszłam do niego i spojrzałam na zdjęcie, które trzymał. Z fotografii uśmiechała się do mnie mała dziewczynka o pulchnych policzkach. Wyglądała może na roczek. Spokojnie leżała w ramionach Łukasza, ciekawie wpatrując się w obiektyw aparatu.
- To zdjęcie z Włoch. Pewnego razu jakaś kobieta przyszła do mnie z małą na rękach. Poprosiła o zdjęcie, ale z początku nie miałem pojęcia, że chodzi o zdjęcie moje i małej Eleny. Żebyś widziała jaką miałem minę jak włożyła mi malutką w ręce. - zamilkł na chwilę, a ja ukradkiem spojrzałam na jego twarz, w jego oczach malowało się tyle czułości - Dobrze, że nie zaczęła płakać na mój widok, bo nie wiem co bym zrobił. - zaśmiał się krótko.
- Pasuje ci taki mały szkrab. Gdybym cie nie znała powiedziałabym, że to tatuś i jego córeczka.
- Chciałbym. - uśmiechnął się smutno.
Zrozumiałam, że wchodzę na cienki lód, więc postanowiłam się wycofać. Wróciłam na swoje miejsce i obserwowałam jak Łukasz odkłada ramkę. Na koniec opuszkami palców delikatnie pogładził fotografię i odwrócił się do mnie.
- Głodna? - zapytał.
- Jak wilk. - odpowiedziałam wesoło.
Po kolacji znów usiedliśmy przed kominkiem z kieliszkami wina. Czułam się odprężona i bezpieczna. Ręka Łukasza oplatało moje szczupłe ramiona, dzięki czemu mogłam się cieszyć jego bliskością.
- Miałeś mi o czymś powiedzieć. - przypomniałam sobie w pewnej chwili.
- No tak. - westchnął, co trochę mi się nie spodobało - Jutro i pojutrze się nie zobaczymy.
- Dlaczego? - spojrzałam na jego twarz.
- Jadę jutro do Warszawy. Siatkarski światek już wie, że jestem na stałe w Polsce i dziennikarze chcą to wykorzystać. - potarł ręką czoło.
- To oni nie mogą przyjechać do ciebie? - zapytałam trochę z wyrzutem, choć dobrze wiedziałam, że to nie jego wina.
- Mogliby, ale mam jeszcze program do nagrania, a to tylko w Warszawie. Poza tym będzie też Antiga z którym muszę porozmawiać. I jeszcze kilka innych spraw, których nie załatwię nigdzie indziej.
- Czyli szykują się dwa ciężkie dni? - zapytałam.
- Bardzo ciężkie. - westchnął i pocałował mnie w czoło.
Oparłam głowę o jego ramie i zamknęłam oczy.
- Będę tęsknić. - szepnęłam, ale nie usłyszałam już żadnej odpowiedzi.
Kiedy uniosłam powieki zorientowałam się, że coś jest nie tak. Nie wiedziałam gdzie jestem, więc natychmiast uniosłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Panujący wokół mrok nie pomagał mi w rozeznaniu się w sytuacji. Dopiero, gdy obok swojego boku zobaczyłam Łukasza przypomniałam sobie, że wczorajszy wieczór spędziłam u niego. Najwidoczniej musiałam zasnąć, a Ziomek przeniósł mnie do łóżka i takim sposobem znalazłam się w jego sypialni.
- Dlaczego nie śpisz? - usłyszałam cichy głos rozgrywającego i aż lekko podskoczyłam - Przepraszam, nie chciałem cie przestraszyć.
- Mogłeś mnie obudzić, wróciłabym do siebie do domu.
Łukasz zapalił lampkę stojącą obok łóżka i oparł się plecami o poduszkę.
- Nie mogłem, tak słodko spałaś, że nie mogłem. - uśmiechnął się lekko.
Muszę przyznać, że postawił mnie w ciężkiej sytuacji. Spoglądałam na jego nagą klatkę piersiową, a w głowie miałam chaos. Nigdy nie był przystojniejszy niż w tej chwili, bez koszulki i z potarganymi włosami, w które miałam ogromną ochotę zanurzyć palce. Widząc moje zainteresowanie swoją osobą Łukasz figlarnie przygryzł dolną wargę i poruszył charakterystycznie brwiami.
- Yyyy...przepraszam.... - wykrztusiłam i spuściłam wzrok.
- Pierwszy raz śpisz obok sportowca? - zapytał rozbawiony.
- A gdzie tam, cały czas mi się to zdarza. - powiedziałam poważnie po czym dałam mu kuksańca.
Rozgrywający przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło.
- A tak naprawdę to nie budziłem cię, bo nie miałbym do tego serca. - pogładził mój policzek.
Nagle przypomniałam sobie o Ani, przecież napisałam jej kartkę, że wrócę, pewnie musi odchodzić teraz od zmysłów.
- Anka mnie zabije. - szepnęłam.
- Pożyczyłem twoją komórkę i zadzwoniłem do niej. Nic się nie musisz martwić.
- Dziękuję.
- To co, wstajemy? Masz wyczucie - spojrzał na zegarek - Jest po szóstej.
- Zaraz zadzwonię po taksówkę i wracam do domu. I tak nadużyłam twojej gościny. - westchnęłam.
- Nie żartuj, zjemy śniadanie i wtedy może cie puszczę. - przytulił mnie do siebie mocniej.
Godzinę później, po pysznym posiłku opuszczałam mieszkanie Łukasza.
- Nie wiem czy wiesz, ale będę tęsknił. - powiedział, kiedy stałam już gotowa do wyjścia. 
- Ja też będę. Wracaj szybko z tej Warszawy. - spojrzałam na niego smutno.
- Nie patrz tak na mnie, bo się rozmyślę i nigdzie nie pojadę. - szepnął unosząc mój podbródek.
- Musisz jechać, ale zadzwoń chociaż jak znajdziesz chwilę.
Zamiast odpowiedzi dostałam namiętny pocałunek, który miał mi wynagrodzić nieobecność siatkarza.

Jejkujej. Sama nie wiem co piszę ;) 
Ostatnio mam braki weny, a pomiędzy tym krótkie jej przebłyski i tak o to
powstaje coś takiego. 
Jeśli dla kogoś jest za słodko niech się nie martwi, cały czas tak nie będzie :P
Nowy blog się powoli piszę, więc może przy dobrych wiatrach ruszę w marcu.
Trzymajcie za mnie kciuki ;) Buziaki :*

6 komentarzy:

  1. Są coraz słodsi <3
    Kocham jak piszesz . <3
    Mam nadzieję że niedługo będę małe Żygadło, Ach ta moja bujna wyobraźnia :D
    Czekam na next ;)
    Zapraszam do mnie ;D
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejkuuuu ! Kupiłaś mnie całą tym rozdziałem ;) Nie przesadzaj...jeśli mają być smutniejsze rozdziały to przyda się przed nimi trochę słodkości :) Z niecierpliwością czekam na ten nowy blog...doczekać się pierwszego rozdziału nie mogę! Żeby ten marzec zbliżał się coraz szybciej (to nic, że ferie szybko zlecą) ;) Łukasz i Weronika byli tacy..słodcy, że o mamo! Zazdroszcze Werce takiego przebudzenia...żeby tak się kiedyś stało ;) Hahah, pomarzyć sobie mogę :) Niech no tylko Ziomek prędko wraca. Chyba tego jeszcze nie mówiłam, a nawet jeśli to się powtórze: szkoda mi Wojtka :/ Biedny taki...niech się nim Ania zajmie bo biedak się zamknie w sobie :( Łukasz i taka mała dzidzia to połączenie cudowne...niech no będzie takie małe Żygadełko ;) Się chyba troszkę rozpędziłam :) Także tego, rodział był na 6+ i czekam na kolejny! Pozdrawiam i trzymam kciuki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne to było, wiesz? Cała ta sytuacja, ach. Tylko się rozczulać! :D
    Pozdrawiam, Zuza :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie nie jest za słodko. Jest tak akurat. Po prostu pięknie.
    I jakoś tak znów się przy tej historii rozmarzyłam. I trochę oderwałam od rzeczywistości, co było mi bardzo potrzebne.
    I od Łukasza i od Weroniki bije takie ciepło i serdeczność, że aż ja się czuję lepiej. Mam wrażenie, że jest pomiędzy nimi taka, jakby to określić, więź dusz. Nie tylko pociąg fizyczny, ale coś znacznie więcej. I to jest piękne i wyjątkowe.
    (Przepraszam, że mój komentarz jest taki mało składny, ale jakaś rozchwiana jestem ostatnio)
    Dziękuję ci za ten rozdział.

    Lorin |please-stop-us|

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się styl twojego pisania :) Rozdział wciągnął mnie totalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od tego, że rozdział mi się bardzo podoba i ogólnie podoba mi się co się dzieję teraz między Weroniką, a Łukaszem. Wyczuwam taką więź między nimi, braterstwo, przyjaźń,a nie sam seks.
    Cieszę się też, że ten twój nowy blog się piszę ;) Z całą przyjemnością będę go czytać :))

    OdpowiedzUsuń